środa, 16 maja 2018

GAZA

Screen z telewizji CBS This Morning – protesty Palestyńczyków na granicy Izraela ze Strefą Gazy.
Sytuacja dotycząca konfliktu Izraelsko - Palestyńskiego w ocenie specjalisty.

Najpierw media pokazują, jak Izraelczycy cieszą się z wygranej w Eurowizji,
potem grzmią, że izraelskie wojsko strzela do Palestyńczyków.
Słyszymy o "masakrze", o najkrwawszym dniu od 2014 roku. Oliwy do ognia dolała
decyzja o przeniesieniu ambasady USA. Bliski Wschód znów jest na ustach całego świata.
O co chodzi w tym konflikcie, który trwa od tylu lat?
Tłumaczy nam Maciej Michał Münnich -znawca Bliskiego Wschodu, profesor KUL,
współpracujący z Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego.

Panie profesorze, świat jest wstrząśnięty. Dawno na granicy nie było tak gorąco.
Mamy za sobą najkrwawszy dzień od lat, blisko 60 ofiar śmiertelnych po stronie
palestyńskiej, około 3 tys. rannych. O co chodzi? Już od kilku osób usłyszałam,
że nie do końca rozumieją ten konflikt.

Nawet około 5 tys. jest rannych. Trzeba pamiętać, że te protesty palestyńskie
trwają już kilka tygodni i wiążą się z okrągłą rocznicą 1948 roku.
Ze strony izraelskiej powiedzą, że jest to rocznica zwycięstwa w wojnie
o niepodległość, ze strony arabskiej – Katastrofy.
Czyli wygnania setek tysięcy Palestyńczyków z ich domów i zmuszenia do ucieczki
do innych miejsc.

Te protesty mają przypomnieć, że problem uchodźców palestyńskich wciąż
jest nierozwiązany. Choć, oczywiście dziś chodzi bardziej o ich potomków,
bo ludzie, którzy uciekali w 1948 roku, w większości już nie żyją.

Jak duża jest to dziś populacja?

To są miliony ludzi. Trudno dokładnie oszacować. W Syrii około 500 tys.,
 na Zachodnim Brzegu – ok. 800 tys., w Libanie – ponad 400 tys.,
w Jordanii – ok. 2 mln. W przypadku Strefy Gazy – ok. 1,1 mln.
To są dane z 2010 roku, więc teraz pewnie trochę więcej.


Dlaczego właśnie Strefie Gazy gotuje się najbardziej?
Z powodu Hamasu, który tu rządzi i, jak twierdzą Amerykanie, stoi za tymi protestami?

Strefa jest najmniejsza, ma wielkość powiatu, a żyje tu ponad milion ludzi.
Walki trwają od 1948 roku, z różnymi etapami. Na początku lat 2000 Izrael się
stamtąd wycofał, od tamtej pory strefa jest wyłącznie pod kontrolą arabską.
Hamas wygrał wybory i tu rządzi.

Z ich perspektywy naturalne jest, że chcieliby wrócić do utraconej ojczyzny.
Co z perspektywy Izraela oczywiście jest nie do pomyślenia. Napływ milionów
Arabów do Izraela z pewnością zmieniłby diametralnie stosunki etniczne
w tym kraju. W taki sposób, którego państwo Izrael z pewnością by nie akceptowało.
Ale trzeba mieć świadomość, że każda ze stron ma swoje argumenty.

Arabowie mówią, że chcą wrócić do swoich domów, z których zostali wygnani.
Strona izraelska mówi: "Po pierwsze nie wygnani, bo sami uciekliście".
Faktycznie, zdarzały się przypadki, że w momencie, gdy ich tereny były zajmowane
przez stronę izraelską, sami uciekali. Ale równocześnie były też przypadki,
powiedzielibyśmy dziś, czystek etnicznych. Tyle, że sytuacja w 1948 roku
była zupełnie inna. Arabowie palestyńscy w czasie II wojny światowej w większości
popierali stronę niemiecką i po wojnie nie mieli dobrej prasy.
Opinia międzynarodowa zdecydowanie była po stronie izraelskiej.

Wróćmy do tego, co dzieje się dziś i tak wstrząsa światem.
Niektórzy dopiero teraz dostrzegają inną twarz Izraela. Tu radość z wygranej
w Eurowizji, tu otwarcie ambasady USA, tu izraelskie wojsko strzela do Palestyńczyków.

Izrael taki jest. Z jednej strony jest społeczeństwo, które funkcjonuje normalne.
A z drugiej strony jest najbardziej zmilitaryzowanym społeczeństwem na świecie.
Każdy obywatel Izraela odbywa służbę wojskową, pomijając ortodoksyjnych Żydów,
łącznie z kobietami. Taka jest ich specyfika. Dla nas to może trochę wykluczające
się dwie twarze społeczeństwa, ale tam funkcjonują one koło siebie.

W każdym razie Arabowie w Strefie Gazy w tej chwili protestują tak,
że podchodzą do granicy. A wiadomo, że nikt ich nie przepuści przez druty kolczaste.
Izraelczycy będą strzelać, żeby nie dopuścić do jakiejkolwiek infiltracji,
co z ich strony wynika z bezpieczeństwa. I właśnie to ma miejsce teraz.

Jak wygląda granica?

Najczęściej jest to ogrodzenie, wzdłuż niego stoi wojsko. Wszędzie jest informacja,
że jest to granica i nawet nie można się do niej zbliżyć, ani jej przekraczać.
Przy każdej próbie Izraelczycy będą strzelać. Wiadomo, że Hamas czy inne
organizacje próbowały przenikać do Izraela i przenosić tam różnego rodzaju
działania, zamachy... Natomiast ogromna liczba arabskich demonstrantów,
którzy podchodzą pod granicę, nie jest uzbrojona.

Żołnierze izraelscy strzelają jednak, pokazując czasem, że znajdą kogoś,
kto ma broń i w ten sposób uzasadniają swoje działania.
Stąd też zarzuty wobec Izraela, że stosuje niewspółmierne środki.

A jak wygląda sytuacja w samej Strefie Gazy?

Proszę sobie wyobrazić bardzo niewielki teren, gospodarczo izolowany niemal,
bo ze strony Izraela jest w tej chwili pełna blokada. Przejścia graniczne
są w tej chwili zablokowane. Ze stroną egipską, w Rafah, jest przejście graniczne,
które raz jest otwarte, raz zamknięte. Nie można się dostać drogą morską.
Nawet wypłynięcie kutra rybackiego poza najbliższą strefę przybrzeżną skutkuje
natychmiastowym ostrzałem. Niedawno zginęli tak rybacy.

Jeśli mamy dużą liczbę ludności stłoczoną na małym terenie, przy niemal zerowej
wymianie na zewnątrz, i żyjącą głównie z pomocy humanitarnej – głównie
przez państwa arabskie, trochę przez UE – to można ocenić jaki jest poziom życia
i możliwości perspektywy rozwoju. Żadne.
Oni doskonale wiedzą, że tak, jak ich ojcowie, dziadkowie, tak samo oni będą tam
siedzieli i nic nie mogą zrobić.

Frustracja narasta.

Rzecz jasna. I w tym kontekście rekrutacja przez różne skrajne ugrupowania
czy terrorystyczne znajduje łatwy odzew. I znajdują się chętni do ostrzeliwania
Izraela czy zamachów samobójczych. Ze strony izraelskiej jest trzymanie tej
społeczności w izolacji, w takim getcie, bo to wydaje się najbezpieczniejsze.
Ale w dłuższej perspektywie jest to trudne do utrzymania, choć trwa już tyle lat.

Uważa się, że to decyzja prezydenta Donalda Trumpa o przeniesieniu ambasady
USA do Jerozolimy wywołała obecne protesty.

I jedno, i drugie. Przyczyną była rocznica 1948 roku i przypomnienie,
że problem uchodźców jest nierozwiązany. Decyzja o przeniesieniu
ambasady tylko podsyca frustrację i niezadowolenie.

Proszę opowiedzieć, dlaczego Jerozolima jest największą kością niezgody.

W perspektywie izraelskiej Jerozolima jest stolicą. Kropka.
Od 1967 roku cała jest zajęta przez stronę izraelską. Główne instytucje,
np. Knesset, znajdują się na terenie Zachodniej Jerozolimy,
która przed 1967 rokiem była izraelska.

Strona palestyńska uważa, że Wschodnia Jerozolima, która była arabska
przed 1967 rokiem powinna zostać arabska. Problem polega na tym,
że w jej granicach było całe stare miasto, włącznie ze Wzgórzem Świątynnym,
Ścianą Płaczu, co dla Izraela było nie do zaakceptowania.
Z drugiej strony Arabowie nie mogą zaakceptować, by trzecie święte miejsce
dla islamu, było pod kontrolą izraelską.

Jak łatwo przewidzieć, o Jerozolimę będą się rozbijały wszelkie rozmowy pokojowe.
Tyle, że dziś wokół Wschodniej Jerozolimy budowane są osiedla izraelskie,
otaczające ją od wschodu, czyli odcinające ją od reszty terytoriów Autonomii
Palestyńskiej i Zachodniego Brzegu. I tak staje się ona enklawą pośród
osiedli żydowskich. Trudno sobie wyobrazić, by kiedyś doszło do wysiedlenia
Żydów, by ta część arabska z powrotem połączyła się z resztą Zachodniego
Brzegu Jordanu.

Trump mocno dolał oliwy do ognia.

Dla strony arabskiej jest to nie do zaakceptowania.
Polityka obecnej administracji amerykańskiej w konflikcie izraelsko-
palestyńskim jest wyraźnie pro-izraelska. USA z mediatora stały się
stroną w tym konflikcie.
I to z perspektywy arabskiej budzi frustracje, traktują USA jako przeciwnika.

Trzeba też pamiętać, że obecne władze Izraela, prawicowy Likud i premier
Benjamin Netanjahu, są bardziej twarde w stosunkach z Palestyńczykami.
To lewica starała się szukać z nimi porozumienia.
Premier Izraela zapłacił życiem za rozmowy z Palestyńczykami, został zabity
przez Żyda, nie przez Araba [Icchak Rabin w 1995 roku – przyp. red.].

Wyobraża pan sobie Eurowizję w Jerozolimie?

Myślę, że dla sporej części organizatorów z Europy Zachodniej byłoby trudne
do zaakceptowania określenie, że w stolicy Izraela, czyli Jerozolimie,
odbędzie się Eurowizja.

Wracając do protestów w Strefie Gazy – wiele państw potępiło już
działania Izraela.

Pytanie, na ile działania Izraela są współmierne do zagrożenia.
Większość komentatorów z Europy powie, że są niewspółmierne, nazbyt brutalne.
Liczba ofiar jest zbyt duża, Izrael mógłby stosować inne środki odstraszania.

Wydaje się, że Izrael mógłby przemyśleć swoją strategię i inaczej postępować.
Ale to, co dzieje się na granicy to konsekwencja szerszej polityki.
Dopóty, dopóki nie będzie trwałego porozumienia izraelsko-palestyńskiego,
które jest takim jednorożcem – czyli czymś, co każdy by chciałby zobaczyć,
a jeszcze nikt nie widział – to zawsze ten konflikt będzie istniał.
Bez względu na to, jakie środki – czy bardziej brutalne, czy mniej –
nie byłyby stosowane przez obie strony.

A jak jest na Zachodnim Brzegu? Tam mieszka około miliona Palestyńczyków,
a o protestach nie słychać.

Tam rządzi Fatah, polityczni potomkowie Jasera Arafata.
Sytuacja gospodarcza jest trochę lepsza niż w Strefie Gazy, ale tak naprawdę
nie bardzo. Są ograniczenia przy poruszaniu się przez izraelskie check-pointy,
ograniczenia w dostępie do wody, elektryczności. Żeby z Zachodniego Brzegu
wyjechać gdziekolwiek, trzeba przejechać przez kontrolę izraelską.
Jeśli ktoś będzie podejrzany przez stronę izraelską, może do końca życia
stamtąd nie wyjechać. To również rodzi frustrację.

Nie ma takich demonstracji jak w Strefie Gazy. Osiedla Zachodniego
Brzegu Jordanu odgrodzone są od terenu Izraela murem.
Jeśli są demonstracje, to raczej w miastach, a nie podchodzenie do granicy.

Ten mur to dla Arabów symbol zamknięcia ich w getcie i ich upokorzenia.
A dla Izraela jest gwarancją bezpieczeństwa, bo powoduje fizyczne odgrodzenie
tych społeczności – trudniej jest się przekraść, trudniej jest o ostrzał.
Obie strony mają tu swoje nie najlepsze postępowanie.

Co dalej, do czego to doprowadzi?

W obecnym układzie politycznym, z Likudem rządzącym w Izraelu,
i Trumpem w USA, myślę, że nie ma co marzyć o porozumieniu.
Nie było tajemnicą, że Netanjahu z Obamą nie przepadali za sobą.
Natomiast z Trumpem premier Izraela dogaduje się świetnie.
W obecnej sytuacji politycznej, w perspektywie krótkoterminowej – nie widzę takiej możliwości.


Rozmawiała:Katarzyna Zuchowicz
portal "na: Temat"-15 maja 2018

                                                           http://www.liiil.pl/promujnotke


3 komentarze:

  1. Jestem pod wrażeniem delikatności pana profesora. Po salomonowym rozłożeniu odpowiedzialności za konflikt palestyńsko-izraelski w Strefie Gazy na obie strony, nikt z całą pewnością nie zdobędzie się na stygmatyzowanie go łatką ,,antysemita''. Chociaż, kto wie?. Gdy już wszystkich krytyków syjonistycznej rzezi zaliczą w poczet ,,zydożerców'', z braku laku prof. Munnicha określą anty. Bo, nie po myśli ,,narodu wybranego'' oskarża ,,jedyną demokrację na Bliskim Wschodzie''. Obciążanie połowiczna winą jest oskarżaniem Żydów. A wiadomo, że wina leży wyłącznie po stronie Palestyńczyków.
    Panie profesorze Munnich ( z dwiema kropkami nad ,,u''). Odwagi. W świetle rzezi Palestyńczyków w Strefie Gazy przez syjonistycznych żołdaków, załapanie się na ,,antysemitę'' jest komplementem.

    Bob. Powiem bez ogródek; Moje poczucie sprawiedliwości nie pozwala czytać profesorskich elukubracji prostujących zwoje mózgowe. Poprawności politycznych trącących relatywizmem moralnym ze stosowaniem talmudycznego systemu dwóch miar, nie trawię.
    Przepraszam za tę osobistą dygresję. Musiałem zaprotestować przeciwko...lemingozie.
    Sowizdrzal

    OdpowiedzUsuń
  2. We wczorajszym komentarzu Tonette rzucił celną uwagą o mimowolnej przysłudze Palestyny w ,,opóźnianiu ograbiania Polski (ustawa 447) przez przedsiębiorstwo Holocaust''.
    Dopisuję-jeśli wolno-parę słów.
    Właśnie z tego powodu w dowód wdzięczności należałoby wycukrzyć się skazanym na getto w Strefie Gazy. Jeśli nie z empatii dla mordowanych, to z racji politycznych. Pisać uzasadnione protesty. Potępiać nazistowskie metody eksterminacji innych nacji. Żądać poszanowania elementarnych praw człowieka dla Palestyńczyków.
    Tylko, kto się na to zdobędzie?
    Czynniki urzędowe notą MSZ-eta skrobnęło na swojej stronie internetowej prośbę, by pozwolono Palestyńczykom pokojowo manifestować. Ani słowa o 60-ciu ofiarach, wśród których są dzieci, inwalidzi, kobiety. (Chyba, że Hamas już werbuje trzylatków zdolnych podnieść kamyk i inwalidę poruszającego się o szczudłach).
    Nasz polski zaścianek, też dziwnie mało wrażliwy na krzywdę ludzką. Pochłania go całkowicie walka o nadwiślańskie koryta i zydle pod doopy. Żeby popierdywać bigosem gardząc pospólstwem, czyli stojącymi niżej w hierarchii społecznej, bo nienachapanych jak oni. Realizują po prostu maksymę szczurów; Mieć-nie być.
    Z ich strony syjonistom nic nie grozi. Już przystali na ,,zwrot 300 mld. $ (o ile zielony nie zdołuje) tzw. martwego mienia pożydowskiego''.
    Spójrzmy tylko na info gadzinówek. Przejrzyjmy internet w poszukiwaniu dwu-trzech notek poświęconych niszczeniu zdobyczy cywilizacyjnych decyzjami niezrównoważonego Trumpa i syjonistycznej soldateski.
    Nie ich małpy, nie ich cyrk-przekazują zamilczaniem życiowych spraw. A jeśli komentują, to na sposób prof. Munnicha. Z życzliwością i głębokim zrozumieniem dla ,,starszych braci w wierze''.
    Ciekawe, na kogo będą liczyć, gdy Izraelici zaczną wyzuwać ich z ziem, kamienic i drenować kieszenie.
    Ostrzegam, że na Palestyńczyków niech nie liczą. Eksterminowani przez imperialnych izraelitów mogą-jako narodowość-po prostu, zniknąć z populacji ziemskiej.
    Bob. Twój głos w tej sprawie jest przysłowiowym głosem w dżungli.
    Dla mnie, mimo wszystko cenny.
    Sowizdrzal

    OdpowiedzUsuń
  3. ,,Poruszającego się na wózku''-gwoli prawdy (nie ,,poruszającego się o szczudłach''). Bo takowego procarza urzędowe presstytutki pokazały, jako zamachowca z Hamasu.
    Prostuję z racji wiarygodności
    Sowizdrzal

    OdpowiedzUsuń

Jak opublikować komentarz?

Jeśli nie masz KONTA GOOGLE, to można wybrać:

- NAZWA /ADRES URL - w okienku NAZWA wpisać nick i w okienku ADRES wkopiować adres swojego bloga.

- ANONIMOWY - w tej opcji proszę podpisać się w komentarzu.